Życie ludzkie całkowicie prze teleportowało się do internetu. Tam istniejemy i tam żyjemy. Jak nie ma cię w internecie to nie istniejesz. Co to jest ku*** ?
Kiedyś facet podrywając kobietę musiał zabiegać o jej nr telefonu, teraz wbija na jakiś portal społecznościowy przegląda jej życiorys i bum nie musi ją o nic pytać, wszystko wie. Wszyscy wlepieni w monitory komputerów, tabletów, smartfonów i Bóg wie czego tam jeszcze. Niby każdy w zaciszu swojego domku a jednak razem.
Życie spierda** nam między palcami, zatracamy jakąkolwiek chęć przebywania z drugim człowiekiem. Istnieje tylko ja i ekran, masakra to jakaś. Sama ostatnio złapałam się na tym. Cukru mi zabrakło, za oknem leje jak z cebra, wbijam na fejsa, sprawdzam czy sąsiadka z piętra niżej jest i pytam ją czy cukier pożyczy. Parodia jakaś. Zamiast po prostu zejść te kilka kroków i zapytać to sprawdzam na fejsie.
Nie jestem jakimś super fanem nowinek technicznych. Laptop wysłużony, telefon nowy ale nie stu calowy jak to w modzie, tylko mały co by do kieszeni się zmieścił i muzykę przyjął do wnętrza swego. Telefon ma dzwonić i smsy wysyłać, no i czasem żeby można było w czasie spaceru jakiejś muzyki posłuchać. Nie zmieniam statusu co 3 minuty na portalach typu fb. Tak posiadam tam konto, dodaje wpisy, ale nie chwale się każdym pierdnięciem. Wiadomo internet ułatwia życie i to jest prawda bezsporna. Tylko dlaczego zastąpił on nam życie realne. Teraz nikt nie ma czasu na piwo, kawę, wyskok za miasto. Kiedyś hasło wypad na piwko, zbierał plon sporej grupy zwolenników. Ostatnimi czasy chciałam zorganizować babski wypad na chependeilsów, i co i jajco. Usłyszałam głównie że to nie wypada, że już mnie to nie bawi. A mnie to bawi, nie obchodzi mnie co ludzie powiedzą, tak lubię pobujać się na parkiecie, popiszczeć jak fajny koleś się rozbiera w podrygach, wypić piwko w gronie znajomych i się nawet zbłaźnić. Ciepło rodzinne które sobie stworzyłam nie wyprało ze mnie potrzeby zabawy. Tak mam 28 lat, super dzieciaki i rodzina jest dla mnie mega ważna. Mam też ciało i dusze które żyją i chcą oddychać pełną piersią bo życia nie będziemy mogli powtórzyć.
Gdzie te czasy że wpadało się do znajomych bez zapowiedzi, z flaszką i było się przyjmowanym z uśmiechem. Dzieci biegały na podwórku, nie miały xboksów, playstation, czy co tam jeszcze jest. One już od dziecka są hodowane na roślinki ekranowe. Dlatego moje pociechy tego nie mają, wole jak rysują, lepią, czy nawet piszą mi po ścianach.
Kiedy wychodzę z psem i znikam na godzinę czy dwie to wiadomo że gdzieś się zagadałam. Bo uwielbiam ludzi, poznaje nowych na każdym kroku, uwielbiam gadać zawsze i o wszystkim. I wole rozmowę twarzą w twarz nie wy klikane literki na monitorze.
Idą święta, spotkania z rodziną ... wygadam swoją jadaczkę za wszystkie czasy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Daj Komenta, chętnie poznam twoje zdanie...
Oczywiście nie omieszkam odpowiedzieć.