Był taki moment w moim życiu kiedy przestałam być gimbazą i czas był kształcić się dalej. Kobieta o duszy artysty zapragnęła zostać ekonomistą i co gorsza ekonomistą o specjalizacji finanse i rachunkowość. Nie wybrałam standardowego ogólniaka przed studiami, dołożyłam sobie roboty i wybrałam technikum "Ekonoma". Anka była uparta i nikt jej tego z głowy wybić nie mógł oczywiście. Czy żałuje? Nie, chociaż lekko nie było, przy nawale przedmiotów standardowych plus spora ilość zawodowych, można było sfiksować. Nie, żałuje bo te cztery lata prysły jak bańka mydlana a wspomnień jest co nie miara.
Zacznijmy od tego że Ekonomistami w naszym mieście na tamte czasy chciały zostać głównie kobiety. No i cóż szkoła jak zakon trochę, na korytarzu spotkać faceta to normalnie cód jakiś boski był. Chwała Bogu że ci co się gdzieś tam po kontach ukrywali byli całkiem całkiem. Więc na całą szkołę, która była sporawa było może z 20% facetów. To jedna nic. Moja klasa była w 100% żeńska. Na starcie 36 bab. Obłęd!
Taka ilość kobiet skumulowana w małym pomieszczeniu to jak bomba zegarowa. Zawsze któraś ma okres, albo napięcie przedmiesiączkowe, zawsze któraś jest wściekła. Plusem było to że jeśli potrzebowałaś tampon na pewno któraś z koleżanek cię poratuje bo niemożliwe że nikt nie ma okresu.
Mimo samych kobiet w klasie nasza wychowawczyni się nas bała. Bynajmniej tak twierdziła, mając tym samym usprawiedliwienie na brak wycieczek klasowych. Czy klasy żeńskie są spokojniejsze? Zupełnie odwrotnie to się ma do założenia. Jeśli klasa posiada tylko jedną płeć to chyba nikną w tej społeczności wszelkie zahamowania. Wiadomo pierwszy rok przebrnął nam na zapoznaniu się, wybadaniu kto jaki jest. Później już było z górki. Chamstwo i prostactwo w pełnym wykonaniu.
Na lekcjach W-f nieustannie miałyśmy okres. Na pytanie nauczyciela "Znowu?" , padało "Mam nieregularny co mam zrobić." Pan B. od W-f miał nas serdecznie dosyć i zapewne uwielbiał jak co semestr na ostatniej lekcji prawie wszystkie zaliczamy całe półrocze. Wcześniej nie było siły na biegi na 100, 200 czy 1000 metrów, rzut kulą czy skok w dal. A tu proszę na jednej lekcji człowiek zaliczał wszystkie te sprawności po czym nie mógł chodzić tydzień.
Tak mi się jakoś na wspominki zebrało...
Pozdro dla wszystkich BAB z mojej byłej klasy
Zaznaczę tylko że po tych 4 latach, odechciało mi się być Ekonomistą. Postanowiłam zostać Logistykiem... Ale to innym razem
Po latach dobrze się wspomina różne takie szkolne historie:) Moja klasa z ogólniaka co prawda była mieszana płciowo, ale z wyraźnie dominującą przewagą chłopaków. Oczywiście miało to swój niezaprzeczalny urok:)
OdpowiedzUsuńach, dobrze tak powspominać :) Ja miałam mieszaną klasę w liceum, na studiach zresztą też :)
OdpowiedzUsuńZawsze chodziłam do klasy gdzie było więcej dziewczyn, ale chłopaków też nie brakowało i mimo tego kłótnie były zawsze. Chłopacy trzymali swoją stronę, a dziewczyny swoją. Przyznać muszę, że nigdy nie interesowało mnie "życie" klasowe i trzymałam się z tego z dala... Do dziś nie pojmuję jak mogłam być przewodniczącą klasy.. Byłam najgorszą.. Jak można dać rządzić takiej osobie? ;o
OdpowiedzUsuńAle wspomnienia są jedyną rzeczą jaką nikt nam nie odbierze i miło wspominać czasy szkolne :D