Mała restauracyjka, przy stoliku 4 kobiety, chyba przyjaciółki. Dyskusja między nimi dość żywa. Jedna przez drugą coś papla. Tak już mamy my kobiety, potrzeba mówienia czasami nas przerasta. Jedna z kobiet w zaawansowanej ciąży, co naprawdę trudno przeoczyć. Jak myślicie o czym gadają? Tak, tak temat ciążą, dzieci i poród to wśród matek wariatek temat rzeka.
Każda z nich opowiada o swoich porodowych przeżyciach, wszystko z takimi detalami że włos się jeży. Ja dyskretnie się przysłuchuje, udaje że robię coś zupełnie innego. A kobieta w ciąży, no cóż ma wyraz twarzy skazańca. Ten terror dla niej trwał chyba kilka godzin, dokładnie nie wiem ile bo ja po godzinie wyszłam a koleżanki jej dopiero się rozkręcały.
Pamiętam, przeszłam to samo w pierwszej ciąży. Wszystkie kobiety które już miały swoje potomstwo usilnie chciały dzielić się ze mną swoimi przeżyciami. Z każdą nową historyjką porodową byłam coraz bardziej przerażona. Ciąża moja pierwsza była zaplanowana, dobrałam lekarza (był moją ostoją i poradnikiem), dbałam o siebie i wszystko było by super. Ale, zawsze jest ale. Opowieści o porodach napawały mnie takim strachem że nie mogłam spać. Czemu niby to ma służyć? Teraz już wiem. Nikt oprócz kobiet ciężarnych czy innych matek nie jest w stanie tego słuchać, a kobieta musi komuś to opowiedzieć.
Pierwszy poród faktycznie był dla mnie horrorem, krwawym i bolesnym i trwał wieczność. Bajki o bólu zapomnianym wszyscy wsadźcie sobie tam gdzie światło nie dochodzi, Ja nadal pamiętam wszystko. Zwłaszcza to jak w 10 godzinie porodu powiedziałam do położnej że ma mnie dobić. Owocem tej męki był śliczny, różowiutki bobasek który był największą nagrodą. Tak, tak tylko dla mnie to nie był koniec, bobasek pojechał się umyć a ja miałam randewu z lekarzem. Założył mi 27 szwów i powiedział "Obiecuje że będzie wyglądało jak wcześniej". Niezły żartowniś dodał szew więcej :)
Druga ciąża była małym zaskoczeniem, zwłaszcza że po pierwszym porodzie zaznaczyłam że nie dam rady więcej tego przejść. Jednak poród nr 2 okazał się wręcz wyjazdem na wczasy. Poród w wodzie, bo zaznaczyłam że jak mnie boli to mi słabo. Położna ta sama, jak mnie zobaczyła to wierzyć nie mogła że to ja ZNOWU. Ze strachu że po raz drugi zmieszam ją z błotem wezwała sobie jeszcze 2 położne do pomocy i lekarza haha. Tym razem było miło, szybko i prawie bez bólu.
Tak więc drogie Panie, poród porodowi nie równy. Nie straszmy koleżanek pierworódek. Każda jest inna, a dziecko samo się nie urodzi. Strach w niczym nie pomaga.
Na szczęście jak chodziłam w pierwszej ciąży to nie miałam wokół siebie nikogo kto chciałby mi opowiedzieć o swoich doświadczeniach, a sama o swoim porodzie opowiadam tylko w gronie tych co już rodziły i dobrze wiedzą jak jest, albo dopiero wtedy gdy ciężarna sama zapyta, zaznaczając rzecz jasna, że poród porodowi nie równy :)
OdpowiedzUsuńAleż zgodzę się z tobą w 100%, nie straszymy :-). Ale ja na przykład chcąc uświadomić światu, jaka to dobra robotę odwalamy, musiałam opisać poród. Bez tego cały tekst nie miałby sensu. Oczywiście, że każdy poród jest inny, ale nie ważne jak lekki poród ma kobieta, boli mniej lub bardziej. Cierpimy, mniej lub bardziej, ale nadal nie jest to zwykły ból głowy czy operacja kolana.
OdpowiedzUsuń