Dziś taka piękna pogoda. Jak co dzień rozciągam się na leżaczku przed swoją willą, blisko basenu. W ręku szampan. Dzieci bawią się z opiekunką. Pełna sielanka. Z kuchni docierają mnie zapachy, gotowanego obiadu, kucharka jak zwykle się postarała.
O rzesz kurwa NIE.
Nie ma tak pięknie,to nie moje życie.
Jak co dzień biegam, skacze, recytuje, daje dupy i gotuje. Pranie, prasowanie, sprzątanie co by kłęby kurzu nie zaciągały mnie pod łózko. Często jednocześnie przyciskam ramieniem telefon do ucha (ważna konwersacja) gotując to prze zdrowe żarełko, na które i tak pewnie ktoś z domowników pokręci nosem (bo za zielono, za mało soli, zawsze za mało albo za dużo czegoś). Jakimś dziwnym trafem nie stać mnie na sprzątaczkę i kucharkę, a było by miło. Robię więc to wszystko sama, może nie jedna osoba się zdziwi bo przecież jak taka super blogerka :) para się tak prozaicznymi i przyziemnymi rzeczami,( jak widać musi). Nie zapominajmy oczywiście o dwójce małych wsysaczy energii, zwanych dalej K. i M., którzy nieustannie zapewniają mi rozrywkę w postaci steku pytać, po co?, na co? i dlaczego? jednocześnie posiadając nieskończone pokłady energii i roszczeń.
Czasami mam takie dni że łudzę że się wyśpię (głównie sobota lub niedziela), że odpocznę, że starczy mi czasu na wszystko co zaplanowałam. Możliwe że szwankuje u mnie zmysł organizacyjny bo jakoś częściej się nie wyrabiam z czymś. Częściej padam wieczorem na łóżko z planem co jutro co samo się zrobić nie chciało lub niespodziewanie wyskoczyło.
Kobieta to takie stworzenie że dąży do doskonałości we wszelkich dziedzinach, nawet jeśli miało by to być tylko mistrzostwo w prasowaniu koszul. I ten pęd do doskonałości może, nawet tak przyziemne czynności domowe, sprowadzić do poziomu Hard- będę miała chatę jak z żurnala.
A przecież te skarpety, co sztywnieją za fotelem, kiedyś i tak doczołgają się do pralki. Kurz jak by się skłębił to mógł by być niezłą zabawką dla kota (zapisać- kupić kota). Ciuchy jak by układać w stos to pod własnym ciężarem pewnie same się wyprasują. A dzieci przecież hartują się w brudzie i bakteriach (brudne dziecko to szczęśliwe dziecko). Obiad z paczki w stylu zupka chińska czy pomidorowa z makaronem zalewana wodą to w końcu też ciepły posiłek.
A jak tam u was, sprzątaczka i kucharka jest ?
U mnie w domu też wszystko robię ja, ale różni nasz jeden mały szczegół, nie mam dzieci tylko rodziców, którymi trzeba się zająć... :) W roku szkolnym dzielimy się obowiązkami, muszę mieć jeszcze czas na naukę (od września klasa maturalna - witaj wiedzo!) oraz odpoczynek, ale w wakacje? Rodzice pracują do późna, a ja mam wyrzuty sumienia kiedy siedzę sama w domu... Gotuję, sprzątam, prasuję, piorę, płacę rachunki i robię zakupy :) Cały dzień mam zajęcie, a i nie mam wyrzutów sumienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ania z bloga napiszę nam życie! :) Klik.
Ps. Co do kota, to pomysł z kurzem nie wypali. Sama mam dwójkę urwisów, więc wiem z doświadczenia, że po prostu będą uciekać... :)
Chyba miałaś podobny nastrój co ja :) Napływ obowiązków i my na posterunku. Chcemy być idealne we wszystkim, sprostać wszystkim obowiązkom i oczekiwaniom. Ale w pewnym momencie wszystko zaczyna się sypać jak domek z kart. Bo czasu się nie rozciągnie a i siły nie są niewyczerpalnym dobrem.
OdpowiedzUsuńNapisałam podobny tekst: http://kolorowamatka.pl/czas-tylko-dla-mnie/
Ciekawa jestem Twojej opinii :)
"Jak co dzień biegam, skacze, recytuje, daje dupy i gotuje..." Dobre, powiem Ci dobre! :-)
OdpowiedzUsuńJakoś trudno mi sobie wyobrazić, że ja tylko leżę i pachnę a wszyscy wszystko za mnie robią. Domowe obowiązki są dla mnie rzeczą tak naturalną, że gdyby mi ich zakazano to trudno mi byłoby sobie wyobrazić jak ja mogłabym tego nie robić.
OdpowiedzUsuńNo wiesz mi też jest ciężko to sobie wyobrazić ale się staram. Nie miała bym nic przeciwko żeby ktoś potyral za mnie.
UsuńTo dążenie do doskonałości mija lekko z upływem lat :) ale niestety nie mija całkowicie :( Ja w tym tygodniu ma labę, bo "nie mąż" ma urlop więc tylko ograniczam się do wskazywania mu tego co jeszcze powinien zrobić :) Uważam z resztą, że to miłe z mojej strony, bo mnie nikt niczego nie pokazuje , sama się muszę domyśleć :) Facet się lekko irytuje ale tłumaczę mu, że nie pozłości to robię tylko, by szybko skończył i siadł przy mnie :) O...właśnie wyszedł z psem :) Oj życie jest piękne ale pamiętam też kiedy nie było takim. Kiedy to mój bezrobotny " już nie mąż" leżał sobie na kanapie przed telewizorem a ja po racy wpadałam do domu i nie wiedziałam za co pierwsze się brać....robienie obiadu czy sprzątanie a jeszcze pies niewyprowadzony a i zanim obiad to niema ziemniaków a kot znów się zlał w łazience bo piasek ma brudny ....ble ble ble. Miałam w tedy świetną organizację ... :) Ogarniałam to wszystko w ciągu 2 godzin a potem miałam czas dla siebie (mówię już o czasach gdy dzieci były duże)
OdpowiedzUsuńCiężki jest żywot kobiety perfekcjonistki dążącej do ideału perfekcyjnej pani domu :) Na szczęście mam już to za sobą :)
Chwilami mam ochotę walnąć to i zażądać zapłaty za wykonaną pracę ale generalnie lubię dom.
OdpowiedzUsuńNauczyłam się traktować sprzątanie jak sport, tańczę ze szczotką, wspinam się po parapetach i rzucam śmieciami do kosza za 10 punktów i tylko widowni brakuje ;)
OdpowiedzUsuńWidziałaś kiedyś morświna na rurze? To żałuj, że nie patrzyłaś - z cyklu : sprzątam, biegam, maluje ściany i wspinam się po parapetach.
OdpowiedzUsuńBo kobieta, to taki idealny stwór. Jak nie daje rady, to i tak daje.
OdpowiedzUsuńTaaa sprzątaczka, kucharka, praczka i ogrodnik :D A tak poważeni to ja dzisiaj zdecydowanie popłynęłam. Jak miewasz momenty kiedy bierzesz się za porządki, rozgrzebiesz wszystko,a potem patrzysz na to i myślisz "k...a na co mi to było", to wiesz o czym mówię :D
OdpowiedzUsuńNiestety bardzo dobrze wiem o czym mówisz.
UsuńKobieta ma ogólnie przekichane. :D
OdpowiedzUsuńKobiety maja ciezkie zycie, a faceci nic nie robia :(
OdpowiedzUsuń