Kiedyś kibel był kiblem, dziś jest toaletom. Gdy ktoś zajedzie prostotą w słownictwie, powiecie że zasób słów jego jest ubogi lub wysoce nie na miejscu. No matko i ojcze zajechał wiochą i tyle w tym temacie. Studia skończyłam, moje zaś słownictwo pozostawia wiele do życzenia. Głownie w momentach gdy myśli nieprzetworzone przez gębę mi wyłażą.
Ale do sedna, bo wpis nie o słownictwie miał być a o mieszkaniu. Mieszkanie jak w tytule do własnej aranżacji o czym świadczą fotki (słabej jakości, bo naprędce robione, aby rodzinie udowodnić że nie wymaga to tylko malowania). Stan mieszkania obecnie o niebo lepszy, niż zdjęcia to przedstawiają, gdyż remont trwa od jakiegoś już czasu. Będzie to faktycznie własna aranżacja bo po stanie początkowym mam zamiar nawet śladu nie pozostawić.
Przenieść się z obecnych, zaledwie 36 metrów do metrów prawie 100 to jakby w pałacu na salonach zamieszkać. Tęskno mi było w obecnym lokum za przestrzeniom, dusiłam się. Boję się tylko że jak pełną piersią zacznę tam w "pałacu" oddychać to od nadmiaru tlenu w głowie mi się poprzewraca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Daj Komenta, chętnie poznam twoje zdanie...
Oczywiście nie omieszkam odpowiedzieć.