sobota, 21 lutego 2015

Tarot, szklana kula, fusy z kawy. Czyli Anka idzie do wróżki.

   Mimo że mamy XXI wiek, w głowie nadal mam obraz wróżki jako starej cyganki w kolorowej chuście na głowie o czarno złotym uśmiechu. Tak jakoś się utarło, że takaż to osoba stworzona jest do tego by wywróżyć ci, spadający milion z nieba, wysokiego bruneta w złotym jaguarze, czy też rychłą śmierć. Oczywiście wszystkiego tego, stara czarownica dowie się spoglądając w przydymioną, starą kulę, czy we wnętrzności, zabitego własnoręcznie koguta, od którego krwi ma umazane ręce. O toż obraz wiarygodniej baby jagi, która zrobi hokus pokus i wypędzi całe zło z człowieka, biorąc za te czary kozę do obrzędu lub złote dukaty. Lokum tej kobiety obdarzonej czarną mocą, to zapewne jakaś jaskinia, obwieszona pajęczynami, wszędzie czerwone ciężkie zasłony, w słoikach żaby, ludzkie gałki oczne i nie wiadomo co jeszcze, no i czarny kot musi być, o tak musi być kot. Tak, właśnie tak to widzę.


   Taki był mój obraz w głowie, i tego właśnie spodziewałam się po wizycie u wróżki. Jakież było moje rozczarowanie, po weryfikacji tego obrazu (gdy taką wizytę dostałam w prezencie). Cieszyłam się że nie muszę targać za sobą przez pół miasta kozy ofiarnej, bo opłata była uregulowana (ciekawe skąd kumpela wzięła kozę).
Sprawdzam adres i jestem zawiedziona, bo ostatecznie ląduje przed zwyczajnym blokiem, na zwyczajnym osiedlu a nie w zatęchłej drewnianej szopie. Cóż, klimat i pora roku raczej nie sprzyja mieszkaniu w szałasie. Całkowicie musiałam jednak zweryfikować swoje poglądy, kiedy w drzwiach przywitała mnie elegancka Pani, która miała lat może 40 a nie 120. Brak pajęczyn, nawet kuli szklanej nie miała że nie wspomnę o kocie (miała żółwia Freda). Miła, sympatyczna kobita i tyle, żadnych oznak czarnej magii i złotych zębów. Wizyta u wróżki przypominała bardziej wizytę u psychologa, a nie seans spirytystyczny. Postawiła karty, powiedziała kilka mądrości, o których sama już wiedziałam, tylko tych myśli nie dopuszczałam do siebie. Suma, sumarów całkiem dobrze mi ta wizyta zrobiła, na wiele spraw spojrzałam z dystansem i zobaczyłam nowe kierunki rozwiązań problemów. A tak całkowicie serio, po rozmowie z tą Panią rozumiem czemu tak wiele osób, tak usilnie biega do wróżek. Dają one receptę na nasze bolączki, to trochę tak jak by ktoś podejmował za nas decyzje. Oczywiście w razie gdy coś nie wypali, czujemy się mniej winni, obwiniamy kobitę, która nie ma związku z całą sytuacją. Nie katujemy się wyrzutami sumienia, tak samo jak nie katowaliśmy się w trakcie podejmowania decyzji. Ktoś podjął ją za nas, my mu zapłaciliśmy i jest ok, brzemię porażki spoczywa w cudzych rękach. Dziwie się jednak, że za sprawą jakichś niby medium mocy, ktoś jest w stanie pozwolić innym ludziom na kierowanie swoim życiem.

   Żal tylko że nie usłyszałam że wygram miliony czy że będę sławna, piękna i bogata. Widocznie nawet wróżki podążają z duchem czasu, zrzucając złote szczęki i cyrkowe ubrania.

6 komentarzy:

  1. Jak mogła Ci powiedzieć,że będziesz piękna? Przecież już jesteś :) Mogę to stwierdzić bez stawiania Tarota :) Jeszcze jedno... Jeżeli nie wywróżyła Ci,że masz cichego wielbiciela... to karty niech wsadzi sobie w...buty (będzie wyższa) i niech stawia wszystko... oprócz Tarota :) Koza,oczywiście do zwrotu...w ramach reklamacji ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo :) Jestem piękna, zapisze na karteczce i powieszę na lustrze. Nic o cichym wielbicielu nie mówiła, ale skoro mam, to dzisiaj idę po kozę. Tylko co ja z nią zrobię w bloku?
      A co to za cichy wielbiciel ?

      Usuń
  2. Będziesz piękna?? WOW Amerykę odkryła, no raczej brzydsza nie będziesz skoro takie z Ciebie cacko :)
    Tez się kiedyś wybrałam i była to czysta komedia. Pani spojrzała na mój duży biuścik i wywróżyła mi problemy z kręgosłupem - EUREKA :p A cała reszta to do każdej z nas by się dopasowała ;) Ale z drugiej strony to całe szczęście, bo moja znajoma opowiadała o wróżce z jej okolić, która przepowiada straszne rzeczy, np. śmierć bliskich i niestety się to sprawdza:/ Więc za takie info to ja dziękuję.
    Zapraszam do siebie: fochzprzytupem.blogspot.com
    no a te milniony... byłoby cudnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróżbici haha mówią co chcą ale nie każdy w to wierzy :) Trzeba mieć swój rozum i dystans do takich rzeczy. Nie jedna z nas poszła do takiej wróżki nie przyznając się nikomu.
      A z tą pięknością tak nie przesadzajcie bo zacznę się rumienić.

      Usuń
  3. Też kiedyś poszłam do wróżki. ;) Typowa kobitka na emeryturze. Już gdy weszłam do mieszkania powiedziała, że czuje, że, że coś mi grozi. Mało nie padłam na korytarzu. Później postawiła karty i powiedziała, że jej uczucia się potwierdziły. Że od dłuższego czasu grozi mi poważne niebezpieczeństwo, żebym tego nie lekceważyła, bo tu może chodzić o moje życie. Gdy wyszłam z bloku w którym mieszkała jak idiotka odwracałam się co chwilę i sprawdzałam czy nikt za mną nie idzie, a miejsca do których nie sięgało światło latarni przebiegałam tak szybko, że chyba się za mną kurzyło. :D Dopiero kilka miesięcy później okazało się, że mówiła to wszystkim. Jej siostrzeniec prowadził jedyny w mieście kurs samoobrony :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurs samoobrony hahahaha Biznes kręci biznes. Że też nic ci się nie stało od tego ciągłego oglądania się za siebie, wtedy przepowiednia by się sprawdziła. Cóż tacy ludzie wiedzą co powiedzieć żeby człowiekowi namotać w głowie.

      Usuń

Daj Komenta, chętnie poznam twoje zdanie...
Oczywiście nie omieszkam odpowiedzieć.