Kim jest Wujek GOOGLE? To taki wujek dobra rada, co na wszystko zna odpowiedź i zawsze podpowie co robić. Pytamy go często i praktycznie o wszystko. O co najczęściej ?
1. Po pierwsze i chyba najważniejsze, wujaszek i diagnozy internetowe.
Tak, tak zamiast pobiec do lekarza wklepujemy za pytanko do wyszukiwarki i tadam jest. Wszystkie krostki, bóle różnego pochodzenia i umiejscowienia, praktycznie każda dolegliwość która pozwala nam chociaż doczołgać się do kompa i kliknąć kilka liter. Tutaj jednak muszę wszystkich zmartwić, bo czego byście nie diagnozowali, czy to kataru czy wielomiejscowe złamanie nogi (jak zakładać gips) to zawsze jedna z diagnoz to rak. No tak jakoś wujaszek uparł się że straszyć nas będzie że co by nam nie było zawsze trzeba brać pod uwagę nowotwór mniej lub bardziej złośliwy. Do tego dochodzi po diagnozie leczenie. Skoro możemy bez pomocy wykwalifikowanego personelu postawić sobie diagnozę to leczenie to już pestka. Nic bardziej mylnego. Bójcie się Boga jakie pomysły potrafią nam przekazać inni internauci na nasze dolegliwości. Więc zanim wypalicie krostkę gorącą igłą lub obłożycie się podejrzaną miksturą zastanówcie się dwa razy.
Moje diagnozowanie internetowe zakrawało kiedyś wręcz pod obsesje. Kulminacyjnym punktem mojej lekarskiej kariery była pierwsza ciąża, gdzie wszystkie wyniki, najmniejsze odchylenia konsultowałam sobie z wyszukiwarką. No i tak się kiedyś zdarzyło że na karcie od lekarza znalazłam stwierdzenie "pępowina dwu naczyniowa". Nie wiedziałam czy to dobrze czy źle, ale wklepałam i tu szok. Potężna lista patologi ciąży i wad u dziecka które może powodować owa pępowina. Do kolejnej wizyty u gina jeszcze 2 tygodnie, co ja zrobię. Po nękaniach go telefonicznych i tłumaczeniu obaw, przesunął wizytę. Oczywiście na wstępnie mnie opierdzielił że zajmuje się głupotami, że jak kobiety tak teraz badają się przez internet to po co im ginekolog i same powinnyśmy ciąże sobie prowadzić. Wszystko mi pięknie wytłumaczył, powiedział że wie o tej pępowinie bo sam to napisał i że jest to monitorowane i nic złego się nie dzieje. Musiałam mu obiecać że zakończę ze swoją praktyką lekarską chociaż do czasu porodu, co by on miał spokój. Kazał zaufać bo skoro płace mu tyle kasy to przecież musi znać się na swoim fachu. No i cóż oficjalnie kariera moja podupadła, a nieoficjalnie zawsze coś tam sprawdzałam.
2. Pisma, rozwody i inne przygody...
No tak, po co nam adwokaci, radcy prawni skoro wszystko można wypełnić i napisać z wujkiem Google. Ileż to rozwodów, podziałów majątku czy spraw sądowych wujek Google przeprowadził. Fora, artykuły wszystko aż kipi od informacji. Czy dobrze na tym wychodzimy? No z tym na pewno jest różnie. Znaleźć faktycznie możemy wszystko, tylko czy umiejętnie się tymi informacjami posłużymy to już inna sprawa. Każde takie info które znajdujemy trzeba przetworzyć do danej sytuacji nie skopiować jak imbecyl jakiś. Oczywiście wnioski do urzędów jak źle nam wujek wypełni to wykłócamy się z Panią w okienku "bo tak było w internecie". Nie zatracajmy się w tych informacjach, trochę własnego mózgu też trzeba użyć, bo nam szare komórki z nudów pozdychają.
O doradztwie wujka Google jeszcze kiedyś ciąg dalszy. A teraz z żalem do tegoż wujaszka muszę powiedzieć że iż taki wszech wiedzący o tym że siostra moja najukochańsza bloga prowadzi również mnie nie poinformował. Ojoj wujaszku...
Więc jak ktoś ma ochotę poczytać u sister mojej, to zapraszam do niej. Różna ode mnie zupełnie.
No i ma niesamowitego psa obronnego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Daj Komenta, chętnie poznam twoje zdanie...
Oczywiście nie omieszkam odpowiedzieć.