Jest czas na miłość i na koniec miłości. Związki czasami trwają latami, całe życie a są takie które w mniemaniu jednej strony kończą się przedwcześnie. Jedna strona odchodzi, a druga ma nieodparte poczucie, stracenia czegoś najważniejszego w życiu. Jedni leczą się ze straty, inni trwają w stanie odrętwienia, myśląc "Był/Była idealna".
Jeśli masz więcej niż 25 lat, nie raz już słyszałeś słowa "Już nikogo takiego nie poznam". I wiesz co, to bzdura. Ludzie dzielą się, na tych co dostają kopa i idą dalej, i na tych co jak dostaną kopa to leżą i jęczą. Potrafią tak jęczeć latami. Przez ich życie zapewne przewinie się grono innych kobiet czy facetów i nadal nic. Wiesz dlaczego? Bo mają jakiś popieprzony, wyidealizowany obraz tego Kopa. Kobiety jęczą bo żaden nowy nie jest taki jak tamten, nie te dłonie, nie ta namiętność, a pocałunki całkiem bez smaku. Faceci do porównań użyją pewnie cycków, dupy i tego jak wyginała się w łuk. A wszystkie nowo poznane osoby są zbyt głupie, mało zabawne i niezbyt inteligentne.
Wiecie dlaczego tak jest? Bo czas zrobił swoje. Z każdym nowym dniem, tygodniem, miesiącem idealizujemy. Nasze wyobrażenie o czułości i namiętności jest zupełnie oderwane od tego co było. Z dnia na dzień byłemu przybywa centymetrów w spodniach i pamiętamy tylko to kiedy nas zaspokajał. Wypieramy te chwile kiedy udawała że było jej dobrze i tylko udawała bo chciała żeby już skończył. Zawsze był taki zabawny i dbał o nią jak nikt inny. Z czasem pamięć nas zawodzi, a my tworzymy obraz, który jest za bardzo idealny. Tęsknimy za niedoścignionym, za tym co jest wizją skrzywdzonego paranoika. Dla takich osób wyleczenie się z byłego powinno nastąpić jak najwcześniej, w przeciwnym przypadku za rok, były może być podniesiony do rangi bóstwa, bez jakichkolwiek wad.
Bo te związki skończyły się przedwcześnie. Nie wychodząc z fazy zauroczenia i buzowania hormonów, endorfin i całego tego syfu temu towarzyszącemu, stworzyliśmy obraz związku na haju. Ućpani tymi motylami, nie zdążyliśmy poznać tej osoby. Przedwcześnie zakończony związek nie zdążył przejść w fazę wyciszenia. Nie widzieliśmy jej/ jego gdy był wściekły, chory, zdołowany. Nie zdążyło dojść do zwykłych prozaicznych sytuacji, które weryfikują związek. Byliśmy tylko my i nasze namiętności. Jak wiadomo, początkowa namiętność po prostu wybucha i przesłania wszystko. Prawdopodobnie gdyby te związki potrwały jeszcze chwile, wszystko zakończyło by się zupełnie inaczej.
A wy, widzieliście kogoś kto tak idealizował? Może sami to przeżyliście?
Inaczej jest w pierwszej fazie zauroczenia, a inaczej po wielu latach. Wtedy ten czas tak naprawdę dopiero wszystko weryfikuje kiedy opadną ,,emocje" :-)
OdpowiedzUsuńMoj związek trwał ponad 5 lat. I do ideału było mu bardzo ale to bardzo daleko a jednak pomimo wszystko niedługo minie rok a ja dalej nie umiem o nim zapomnieć. Z jednej strony chciałabym poznać i zakochać się w kimś innym z drugiej zaś dalej czuje coś do niego i mam wrażenie ze takimi myślami w jakiś sposób go "zdradzam". Totalnie to pokręcone i pogmatwane; (
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie
Masz rację, do tego często dochodzi to, że odczuwamy podświadomie, że ta osoba jest nam już niedostępna, jakby zakazana, a gdy jesteśmy w tej pierwszej fazie, ciężko się opamiętać, bo to c niedostępne zwykle jest najbardziej przez nas pożądane.
OdpowiedzUsuńwww.titaniumalloyy.blogspot.com