Stoję przy
oknie. Jest godzina 5:10. Z 9 piętra rozciąga się widok na całe osiedle. Stoję
i patrzę nie wiem na co. Byłam już na spacerze z psem, wróć z suczką, damą
jedyną w tym mieszkaniu o dźwięcznym imieniu Molly. Kiedy o 4:30 zapinałam jej
smycz patrzyła na mnie z takim niedowierzaniem, jak by miała powiedzieć „Serio,
kobieto? Pogrzało Cię do reszty?”.
Molly jest ze mną od 3 lat. Pewnego
mokrego, popołudnia znalazłam dwa przemoczone szczeniaki pod śmietnikiem. Małe,
zapchlone i śmierdzące kulki patrzyły na mnie jak na zabawce. Cóż z
obrzydzeniem wpakowałam te dwa nieszczęścia pod kurtkę i zabrałam do domu.