Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wredna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wredna. Pokaż wszystkie posty

środa, 4 lutego 2015

Bo na wszystko mam odpowiedź...

   Przychodzą w życiu takie momenty że nawet jeśli tego nie chcemy to dajemy ludziom popalić. Sytuacje kiedy ktoś tak okrutnie nas wkurwia, kiedy brzęczy nam nad uchem jak natrętna much, nie potrafimy się powstrzymać by nie wyrazić swojego zdania. Wszystkie chamskie i nieudolne podrywy kierowane pod naszym adresem. Mochery w kolejce i cały monitoring osiedlowy który koniecznie musi podzielić się z nami tym że wczoraj sąsiad z pietra X przyjechał o godzinie późnej, zaprawiony alkoholem i wywalił orła tuż przed klatką. 


   No cóż jak mam dobry dzień to nawet potrafię zbyć taki fakt pół uśmieszkiem i iść dalej. Rzadko jednak jestem w aż tak dobrym wręcz wyśmienitym nastroju, gdyż moja wredna natura nie może puścić takiej szansy na sarkastyczne skomentowanie danego faktu.
Przypadkowych, niechcianych czy nieudolnych podrywaczy chyba spławić najłatwiej (nie, nie rozbijają później gitar o trzepak, jak to niektórzy sugerują). Wiecie głębie oczu moich zbadaną mam chyba najdokładniej, a jakie mam nogi do samej szyi normalnie, do tego taka inteligentna i w ogóle dopisz co chcesz. Panowie ja nie wiem czy to zanęta, przynęta czy akt desperacji, cokolwiek by to nie było a ma być skierowane w moją stronę i ma być obszyte jakimś tandetnym tekstem, błagam darujcie mi. Standardowo to gaszę dyskusje jednym tekstem i większość daje za wygraną.
"Takimi tekstami to mój stary konie płoszy"

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Zołza ? Możliwe, ale czy to źle...

"Jesteś zołzą, wiesz." Tak często to słyszę że chyba to prawda. 

Czy wynika to z mojej złośliwości? Raczej nie. 
Staram się być wierna swoim przekonaniom. Może nie zawsze potrafię odpowiednio ubrać w słowa swoje myśli, może czasami wypale z czymś nie taktownym. Staram się mówić co myślę, nie to co ludzie chcą usłyszeć. Faktycznie nie przysparza mi to zbyt wielu znajomych, znajomych nie lecz przyjaciół tak. Bo kto jak nie prawdziwy przyjaciel zniesie mnie taką jaką jestem.

Czy muszę być taką zołzą? Tak muszę.
Weźmy taką sytuacje. Wasza kumpela idzie z boskim, wymarzonym facetem na randkę. Przed wyjściem chce żebyś jej doradziła czy dobrze wygląda. Spoko czemu nie. Czekasz, ona wychodzi z łazienki, wytapetowana, opięta, za ciasną i za małą kiecką która po prostu nie zakrywa nic. Co sobie myślisz? Nie wiem co sobie myślisz ty, ale ja pytam czy idzie na romantyczną kolacje czy stać przy drodze zarobkowo. Okrutne? Możliwe, jednak prawdziwe. Mogła bym na pewno ująć to inaczej. Mogła bym, tylko nie umiem. Nie chce żeby poszła tam i straciła szanse na fajny związek czy chociaż bym znajomość. Ona jako kobieta podaje się na tacy i wysyła jasny sygnał.

Czy jest mi przykro gdy ludzie się ode mnie odsuwają? Tak i to często.
Boli mnie to że prawda jest nie do zaakceptowania. Wielokrotnie starałam się zmienić, udawać kogoś kim nie jestem na potrzeby komercji. Dla mnie to jednak za trudne. Wole przeboleć odejście setki osób, niż być kimś kim nie jestem. Zawsze zostają ze mną ludzie, którzy naprawdę mnie znają i wiedzą że to co mowie nie jest spowodowane złymi intencjami. Tak mam przyjaciół, takich naprawdę, mimo wszystko akceptujących to. Od roku panuje jednak nad swoim słownictwem, staram się ubierać swoje myśli w dość łagodniejsze stwierdzenia.

Kto gorzej znosi krytykę? Kobiety.
Niestety to prawda, my kobiety nie znosimy jak ktoś nas krytykuje. Na potwierdzenie tej tezy powiem że 90% bliskich mi przyjaciół to mężczyźni. Facet przyjmie to na klatę, przemyśli, albo się zgodzi, albo nie. Może walnie focha, co jest rzadko spotykane. Dla kobiet krytyka to jak szpila w tyłek. Ich wyraz twarzy mówi sam za siebie. Wolimy być chwalone niż krytykowane. Uwielbiamy jak ktoś się nad nami rozpływa słownie. A jeśli masz zamiar skrytykować kobietę to bądź w gotowości do ucieczki.