piątek, 13 lutego 2015

"Jest źle, nie możemy Jej pomóc".

Co sprawia że serce ci zamiera? Kiedy tak naprawdę dotrze do ciebie że życie jest ulotne? Nic nie jest wieczne, przychodzą momenty które rozbijają ludzki świat, które uświadamiają że czasami jesteśmy bezradni.

   
   Trzytygodniowe niemowlę wije się w rękach matki. Ona przerażona, od trzech dni sytuacja się nie zmienia. Dziecko płaczę nieustannie, nie je, nie śpi, robi tylko krótkie przerwy na odpoczynek, odpoczynek dla siebie i dla tej matki, która słania się na nogach ze zmęczenia. 
Przebywają w szpitalu, lekarze mówią że to kolki, że nic złego się nie dzieje. Ona nie wierzy, widzi że córeczka cierpi. Wykrzykuje lekarzom, karze kolejny raz zbadać dziecko, oni po kłótni robią to od niechcenia.
Trzeciego dnia, lekarz z zupełnie innego oddziału lituje się nad tą biedną rodziną. Bada, ogląda, zleca USG. 


Czekają...

Dnia trzeciego dowiadują się że z dzieckiem jest niedobrze. Dowiadują się tego, bo inny lekarz miał gest i przyłożył się do swojej pracy. 
Bezradność rodziców ogarnia lekarza, który nie widzi szansy pomocy w tym szpitalu, zleca szybkie przewiezienie do innego, lepszego, lepiej wyposażonego, takiego który da dziecku szansę, szansę żyć.
Ojciec pakuje pospiesznie rzeczy dziecka, Matka trzyma małą, próbując ją ubrać, spieszą się do karetki. Ona i dziecko jadą karetką do innego szpitala, ponoć tam im pomogą. W głowie kołaczą jej słowa "Z dzieckiem jest naprawdę źle". Po policzku płynie łza, sanitariusz odwraca głowę, bo nie chce widzieć jej cierpienia, odpycha jej ból.

Szpital numer 2. 

   Matka kurczowo trzyma dziecko. Lekarze delikatnie je badają, zupełnie inne podejście. W środku nocy oddział dziecięcy postawiony na baczność, bo jedzie pacjent potrzebujący pilnej pomocy. Matka wyciąga dokumenty ze szpitala numer 1, oczy ordynatora robią się wielkie jak dwa księżyce.
-"Przykro mi, nie możemy wam pomóc"
Lawina uczuć Ją ogarnia, zalewa ją zimny pot.
-"Jak to? To co my teraz mamy zrobić"
-"Spokojnie. Wyślemy was do innego szpitala. Tutaj nie mamy możliwości jej pomóc. Myśleliśmy że jest lepiej."
Ona, siada na krześle, przytula tą malutką istotkę i zaczyna płakać. Nie jest w stanie tego powstrzymać. To silniejsze. Czuje że ze strachu nie potrafi złapać oddechu. Dzwoni do Męża:
"Jedziemy do innego szpitala, tutaj nam nie pomogą, czekaj przed szpitalem, oddzwonię jak będę wiedziała gdzie jedziemy."
On na parkingu, siedzi w aucie, jechał pospiesznie za karetką i dotarł tutaj. Zapala papierosa, kolejnego. Co oznacza "Tutaj nam nie pomogą"?

Szpital numer 3.

   Już w drzwiach czeka lekarz. Zostawia dokumenty na recepcji do wpisania pacjenta. Lokuje dziecko na oddziale. Wszyscy chodzą koło Niej i małej na palcach. Starają się jak mogą. Dociera Mąż, z wyrazem twarzy męczennika. Myślą "Teraz będzie dobrze, tutaj jej pomogą". Małe ciałko dziewczynki odpoczywa, po podaniu leków ból ustąpił, dziecko śpi. Teraz wygląda jak by była zupełnie zdrowa, teraz jest Jej maleńką kruszyną.
Anestezjolog nie napawa optymizmem. Dziecko jest słabe ale musi być operowane bo nie dotrzyma do jutra. Z twarzy matki, odpływa krew, ogarniają ją spazmy, łzy toczą się falą przez jej twarz. 
-"Operacja to wielkie ryzyko, ale to jedyna szansa dla niej, jedyne co możemy dla niej zrobić".
Wysłuchują monologu lekarki, uświadamia ich co jest córce, co ją czeka w najgorszym i w najlepszym razie, na koniec dodaje "Jeśli przeżyje, nie daje Państwu gwarancji że się wybudzi". Odchodzi. Zostawia ich z całym tym bólem, z żalem, łzami, wściekłością. 
Córeczka jedzie na blok, chcą żeby żyła, walczą z myślami. Żegnają się z nią, mówią do zobaczenia, matka całuje ją w czoło. Mówią do zobaczenia, jednak boją się że ona już ich nie zobaczy. Gdyby ktoś dał jej szansę wcześniej, gdyby zbadano ją jak należy trzy dni temu... 
On ją przytula, nic nie mówią. Ona bezustannie płacze, nie potrafi zatrzymać tej fali, nawet się nie stara. Nie mówią nic, oboje czekają, oboje kalkulują co będzie dalej. Nikt jednak nie dał im choćby cienia złudzeń na dobre zakończenie. Strach i ból tylko to umieją teraz czuć. Bezradność całkowita, nie mogą zrobić nic, zupełnie nic...

Są w życiu takie momenty które rozwalą Cię na kawałki. Posypiesz się jak domek z kart. Nie możesz nic, choć warzy się chwila jedna z najważniejszych w twoim życiu.


z dedykacją dla M. za wielką wolę walki, pomimo wszelkim przeciwnością...



5 komentarzy:

  1. Rozwalą cię jeśli jesteś ojcem lub matką ... inaczej nie zrozumiesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nie płacz, ostatecznie wszystko skończyło się dobrze...

      Usuń
  3. Chyba nie ma gorszego cierpienia jak widzisz, że coś złego dzieje się twojemu dziecku, a ty jeszcze na dodatek jesteś w tym cierpieniu totalnie bezsilny. Straszne.

    OdpowiedzUsuń

Daj Komenta, chętnie poznam twoje zdanie...
Oczywiście nie omieszkam odpowiedzieć.