czwartek, 18 czerwca 2015

Nie bądź Fiutem dla swojej Kobiety...

Jesteś moja i tylko moja i masz być najszczęśliwsza że jestem łaskaw być z Tobą. Najlepsze co cię w życiu spotkało to, to że spotkałaś Mnie.

Pomyślał, powiedział i usnął dumny z siebie jak paw.



Dobijanie do 30-tki to taki czas że kobieta nabiera do wielu rzeczy dystansu, wiele rzeczy widzi inaczej i potrafi sama z siebie się śmiać. Oj tak nawet z naiwności jaką wcześniej obdarowała nas natura. Trzydziestka to taki czas w którym wiemy na co nas stać i znamy swoją wartość. Do wielu spraw podejdziemy zupełnie inaczej niż kilka lat wcześniej i dobrze bo jako dwudziestoparolatki bywamy zbyt surowe wobec siebie i o dziwo podchodzimy do życia bardziej poważnie niż jako trzydziestki.


Teraz patrząc na wcześniejsze swoje związki, podnosimy kąciki ust i cichcem się uśmiechamy. Szalałyśmy za jakimiś bucami zapatrzonymi w siebie, idolami nastolatek, bożyszcze uczelni czy innym frajerem. Dziś już wiemy, nie fiut czyni z niego faceta. Myślisz że jeśli jego penis ma magiczne 20 cm to uszczęśliwi cię tym na długo. Może i w sypialni wprawi cię w ochy i ahy, tylko co dalej. Fallus rozmiarów ponadprzeciętnych nie da ci poczucia bezpieczeństwa i nie pozwoli ci być najszczęśliwszą kobietą świata. 

Bo to nie facet ma być gwiazdą. Nie tak ma być że w towarzystwie, na imprezie ty czujesz że to ty powinnaś być mega szczęśliwa że on jest z Tobą. On jako facet powinien dawać ci blask, być dumny że ma taką kobietę i powinien pozwolić jej kwitnąć. 

On nie ma mówić
"Jesteś szczęściarą bo jestem z Tobą."
Ma mówić
"Jestem szczęściarzem że Cię mam"

Jeśli zasada ta nie działa, On stara się stawiać Cię na boczny tor. Jeśli gasi twoje pomysły, plany, marzenia to nie jest to dobre. Nawet jeśli on ma sto powodów dlaczego nie powinnaś pisać bloga to jakim prawem pozbawia cię entuzjazmu życia. Dlaczego nie jest z Ciebie dumny że chcesz się rozwijać, mieć pasję, przyjaciół w sieci, swój mały świat. Jeśli masz faceta który pozbawia cię marzeń, pasji tego co zawsze chciałaś robić a nie miałaś odwagi, jeśli cię nie wspiera to zrzuć ten balast. On ma być twoją podporą nie tyranem.

Facet który tłamsi kobietę robi to ze strachu. Tak ze strachu że ona może się okazać lepsza od niego w jakiejś dziedzinie. Strachu że ona sama dostrzeże ile jest warta, że rozwinie skrzydła i odejdzie. Strach nakazuje mu, dać jej do zrozumienia że Tak naprawdę ona jest beznadziejna i nic jej w życiu nie wychodzi. 

Związek nie ma się opierać na strachu jednej czy drugiej strony. Związek ma być oparty na zaufaniu i miłości. Wspieramy się oboje bo oboje jesteśmy tak samo ważni. Każde z nas jest częścią tego związku, ale każde także jest odrębną osobą, która posiada prawo do własnych pasji.

Pozdrawiam kobiety i do dzieła
Walczcie o marzenia i realizujcie się.

8 komentarzy:

  1. święte słowa:) Chcemy mężczyzny, przy którym poczujemy się bezpiecznie. Chłopcy są nawet nie potrzebni.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mojemu mężowi śniło się dzisiaj, że powiedziałam mu, że nie ma przed nim żadnych perspektyw i go zostawiłam :D Więc jeśli ktoś tu się boi to chyba jednak on :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pełna racja, nie wyobrażam sobie żebym mogła zrezygnować z czegoś, bo mój facet jest temu przeciwny. Myślę, że dawniej kobiety przejmowały się opinią facetów, teraz większość robi swoje. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie patrzę na to co chce mężczyzna, jaka mam być i się ubierać itd. To moja sprawa, moje życie :) Większość moich znajomych robi podobnie. Czuję się z tym baaardzo dobrze ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się. Mądry wpis! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. W związku każdy powinien czuć się swobodnie. Żadnych ograniczeń, tylko wzajemne wspieranie, co prawda ciężko taką parę stworzyć czy znaleźć, ale jeśli się postara to zawsze coś wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jestem kobietą posłuszną lecz słuchającą .W swoim życiu wyznaję zasadę: rób to na co masz ochotę ale uważaj co robisz.Sporo lat byłam głupią żoną i o dziwo w tedy to mi pasowało, a potem stało się coś...Nie nie wiem tak dokładnie co , wiele i spowodowało że odkryłam swoją głupotę i rozwiodłam się. Mój obecny " nie mąż" to już moje świadome działanie w którym używam bocji - myślenie. i jest pięknie , przyjacielsko i partnersko, nie nudnie i bezdusznie....Teraz dopiero wiem co to znaczy być kobietą i jak powinno się mnie traktować

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale jaja przeczytalem caly post no odwrot, ze to faceci sa szczesciazami ze sa z wami. I wszystko pasowalo tak samo.
    Podsumowujac. Text o niczym. Prawda oczywista. Slonce to gwiazda. To dziala w dwie strony i niczego wielkiego sie tu nie odkrywa. Moja ex miala taki poglad na swiat, znala swoja wartosc do tego stopnia, ze nie widziala swoich wad i slabosci. My mezczyzni po 30 ( nie wszyscy ale jak uogolniamy to ja tez), roznimy sie tym, ze nie jestesmy oslepieni tylko swoimi zaletami ale przede wszystkim znamy tez swoje slabe cechy i braki. To umozliwia nam realniej patrzec na dane kary charakteru. Planowac nastepne rozdanie z realnym podejsciem widzac pulapki oraz umiejetnie rozgrywac partie zycia wykladajac odpowiednie karty na stol. Wiemy gdzie mozemy zablysnac a gdzie lepiej przemilczec sytuacje. Patrzac na moja ex. Byla tak wspaniala, ze az z tej wspanialosci ja zostawilem. Syndrom wiecznej ksiezniczki. Co to nie ona, jaka oczytana, jaka wyrafinowana, jaka wyjatkowa. Ciesz sie prostaku, ze jestes ze mna. Jaki ja to zawsze z tylu biedaczek, bo mniej czytam, bo mniej wiem, bo nie jestem taki inteligentny jakbyc chciala (mysle, ze szukala poety z magistrem ze sredniowiecznej poezji francuzkiej). Ja prowadzilem firme i siedzialem mase czasu w pracy, zeby zylo nam sie dobrze, wakacje wypady na weekendy, hotele, restauracje, itp. Teraz po 4 letach licznik dobija juz do 40 i pani z tej wyjatkowosci nadal sama, bo przeciez nie ma takiego wspanialego idealu na swiecie dla niej. Po latach jednak zdala sobie sprawe, ze wcale nie bylem taki zly (rozmawialismy jakis czas temu, chciala wrocic do mnie). Tak naprawde bylo nam bardzo dobrze, robilismy co chcielismy, zwidzilismy mase miejsc, tylko.... tylko te niskonczone wymagania. I co mam powiedziec? Wiem, ze sam zawalilem sprawe po mojej stronie, ale tez ile czlowiek moze sie starac, zeby caly czas tylko slyszec malo, zle, nie znasz sie itd. Za duzo pracowalem. Fakt. Za malo skupialem sie na zwiazku. Jednak zamiast rozmawiac, albo dac mi jakos znac to czekaly mnie tylko klotnie i niezadowolenie.Ona tez widzi, ze przesadzala, ze bez sensu byly klotnie o byle detal. A ja sie pytam. I co z tego? Mialo byc wesele, mialo byc mieszkanie, dzieci (5 lat razem). A jest teraz dwoje samotnych ludzi, w dwoch roznych krajach ze zlamanym sercem i brakiem apetytu na przyszle zwiazki. Wszystko przez takie podejscie do faceta, ze jak mamy penisa to juz jestesmy zlem. Bo wszyscy facecji sa tacy sami. Dokonala swego. Jest wyjatkowa, samotna kobieta. Nie marnuje jej delikatnego czasu. Jest silna niezalezna kobieta. Przy 40. Mieszkajaca z jakas kolezanka w podobnej sytuacj. Po prostu gratuluje. (Slow clap)

    Pozdrawiam,

    Ten z drugiej strony

    OdpowiedzUsuń

Daj Komenta, chętnie poznam twoje zdanie...
Oczywiście nie omieszkam odpowiedzieć.